Szukając siebie...


W nudny zimowy wieczór natknąłem się na film godny uwagi, dający do myślenia dramat "Wszystko za życie".
Opowiada on historię młodego ucznia kończącego szkołę, który rzuca wszystko, by odnaleźć więź z naturą jakiej mu brakuje. Bohater właśnie skończył liceum i wybiera się na Harvard studiować prawo. Chłopak z "dobrego domu" mający przed sobą całe życie nagle zmienia nazwisko, przekazuję swoje oszczędności na cele charytatywne i wyrusza na spotkanie z dziką naturą. Postanawia żyć tak jakby naprawdę chciał, wśród otaczającej go natury, nie wiedząc co przyniesie następny dzień, co go spotka, nie martwiąc się o nic - żyć chwilą. Niestety prawie 2-letnia przygoda kończy się tragicznie dla Chrisa - wykończony, umiera śmiercią głodową na odległych terenach Alaski. Niestety ta opowieść jest prawdziwa, miała miejsce w realnym świecie, Chris naprawdę istniał. I właśnie to porusza najbardziej- prawdziwa historia pisana przez życie,
Film powstał w oparciu o książkę o tym samym tytule autorstwa Jona Krakauera.


Jak dla mnie świetny temat do głębszej refleksji. Wielu ludzi boryka się z problemami i szuka odskoczni, czegoś co sprawi, że ich problemy choć na chwilę znikną, nie będą na pierwszym miejscu.
Chyba każdy lubi marzyć, rozmyślać o czymś pozytywnym, co wywołuje na naszej twarzy uśmiech,
Szukamy przez całe życie ludzi, którzy sprawiają, że uśmiech sam pojawia się na naszej twarzy,
Bohaterem filmu to tak naprawdę, każdy z nas szukający siebie, swojego miejsca i celu w życiu.
Dlaczego nie potrafimy tak prosto mówić o naszym problemach i tym co nas martwi? Boimy się reakcji innych? Czy często nie mamy komu opowiadać i się zwierzać?
Może tak było z tym chłopakiem? Rodzice widzieli go jako dobrego przykładnego syna i sami wyznaczali mu cele, gdy on miał odmienne spojrzenie na swoją przyszłość. Może to problemy sprawiają, że tak postępujemy. Pewnie nie jedna podobna historia miała miejsce na świecie, lecz niewielu o niej słyszało.


Sam nie raz chciałbym porzucić wszystko, aby móc oderwać się od codzienności, która bywa przytłaczająca. Często lubię posłuchać muzyki, która skłania mnie do myślenia, zastanowienia się

wtedy nad swoim życiem.



Nie macie tak?




Posłuchajcie. To nie skłania do refleksji?




16 Komentarze
avatar

Uwielbiam "Into the wild" ale...tak samo jak nachodzą mnie pragnienia, by rzucić wszystko, tak samo nachodzą mnie wątpliwości.

Dodaj
avatar

Jak dla mnie świetna historia. Każdy wybór ma swoje za I przezciw. Czasami warto ;)

Dodaj
avatar

Prawda... Ciężko odnaleść SIEBIE w tym świecie, lecz czesto nawet jąk już znajdziemy to sieukrywamy pod zasłoną "nie zwracaj na mn uwagi, jj jak Ty" ;)

Dodaj
avatar

Niestety jest w tym wiele racji;/

Dodaj
avatar

też tak miałam wiele razy , chciałam uciec od tego wszystkiego , sprobować czegoś innego nowego , ale zawsze mnie coś zatrzymywało.. może to jakiś znak .. :p

Dodaj
avatar

W końcu trzeba się odważyć i zrobić ten krok. Życzę powodzenia w tym;)

Dodaj
avatar

Zgodzę się, że ciężko odnaleźć samego siebie w tym świecie. Ale warto dążyć do tego. Warto odnaleźć siebie, nawet jakby pod koniec życia.
Co do filmu, to właśnie takie historie się zdarzają. Ale teraz jedno ważne pytanie : czy on odnalazł siebie? Odkrył to czego chciał? Nie wiadomo, może inna była jego droga. Ale spróbował, zaryzykował. Ale czy warto było aż takim kosztem?
Właśnie ! Trzeba sobie odpowiedzieć na tak ważne pytania. Nie powiem, że nie warto ryzykować, ale czy warto wszystko porzucać ? Mógł mieć wykształcenie, prace, rodzinę, tyle przed nim, a umarł . I do tego sam. Hmmm. Trzeba sobie odpowiedzieć na takie kluczowe pytania.
Super wpis.
A piosenka skłania do refleksji nad własnym życiem.

Dodaj
avatar

No tak jego decyzje można rozpatrywać na dwa sposoby masz rację;)
Moim zdaniem film miał ukazać to, iż podjęte przez niego ryzyko było próbą zawalczenia o swoje życie, a przede wszystkim odejścia od problemów, z którymi sobie nie radził. Niestety...
Pozdrawiam.

Dodaj
avatar

Znam podobną historię chłopaka, który wyjechał do Azji. Może słyszałeś o nim w wiadomościach, jeśli oglądasz. Spełnił swoje marzenie i zginął tam. Prowadził nawet blog, na którym wszystko opisywał, całą swoją podróż. To straszne, nigdy nie wiesz kiedy, gdzie i jak. Dlatego nie watro odkładać marzeń. Na samo wspomnienie tamtego chłopaka coś mną wstrząsa. Nie znałam go osobiście, był znajomym mojej koleżanki. Najdziwniejsze w jego historii było to, że ostatnimi zdjęciami jakie wstawił na bloga, to zdjęcia cmentarzy.
Przypadki bywają przerażające.

Dodaj
avatar

No niestety niewiele wiemy jaki los jest nam pisany;/

Dodaj
avatar

No to jestem zmuszona do zakładek Cię wrzucić hehe

Dodaj